Ticket #6447: text_example

File text_example, 13.5 KB (added by Premislaus, 12 years ago)
Line 
1To Hyle Hunt upar³ siê, ¿eby zabrali g³owy.
2 - Tarly bêdzie chcia³ je zatkn¹æ na murach - oznajmi³.
3 - Nie mamy smo³y - przypomnia³a mu Brienne. - Cia³o zgnije. Zostawmy je.
4 Nie mia³a ochoty wêdrowaæ przez mroczny, zielony, sosnowy las z g³owami ludzi, których zabi³a.
5 Hunt nie chcia³ jednak jej s³uchaæ. Osobiœcie odr¹ba³ zabitym g³owy, zwi¹za³ je razem za w³osy i przytroczy³ sobie do siod³a. Brienne nie mia³a innego wyboru, jak udawaæ, ¿e ich nie widzi. Czasem jednak, zw³aszcza nocami, czu³a na plecach martwe spojrzenia. Raz te¿ œni³o siê jej, ¿e s³yszy, jak szepcz¹ do siebie.
6 Podczas ich podró¿y powrotnej na Szczypcowym Przyl¹dku by³o zimno i wilgotno. W niektóre dni pada³o, a w inne zanosi³o siê na deszcz. Nigdy nie by³o im ciep³o. Nawet gdy rozbijali obóz, mieli trudnoœci ze znalezieniem suchego drewna do ogniska.
7 Kiedy dotarli do bram Stawu Dziewic, Huntowi towarzyszy³ rój much, oczy Shagwella wyjad³a wrona, a po Pygu i Timeonie ³azi³y czerwie. Brienne i Podrick jechali sto jardów przed Huntem, ¿eby nie czuæ smrodu zgnilizny. Ser Hyle twierdzi³, ¿e utraci³ ju¿ zmys³ wêchu.
8 - Pochowaj je - powtarza³a mu za ka¿dym razem, gdy zatrzymywali siê na noc, ale Hunt by³ wyj¹tkowo uparty. Zapewne powie lordowi Randyllowi, ¿e sam zabi³ wszystkich trzech - myœla³a wówczas. Rycerz zachowa³ siê jednak honorowo i nie zrobi³ nic w tym rodzaju.
9 - Giermek j¹ka³a rzuci³ kamieniem - oznajmi³, gdy zaprowadzono ich na dziedziniec zamku Mootona, gdzie czeka³ Tarly. - Resztê zrobi³a dziewka.
10 - Wszystkich trzech? - zapyta³ z niedowierzaniem lord Tarly.
11 - Walczy³a tak, ¿e mog³aby za³atwiæ trzech wiêcej.
12 - A czy znalaz³aœ Starkównê? - zapyta³ j¹ Tarly.
13 - Nie, panie.
14 - Za to zabi³aœ kilka szczurów. Spodoba³o ci siê to?
15 - Nie, panie.
16 - Szkoda. No, ale posmakowa³aœ krwi. Udowodni³aœ, czego tam chcia³aœ dowieœæ. Pora ju¿, ¿ebyœ zdjê³a tê zbrojê i ubra³a siê, jak przystoi kobiecie. W porcie stoj¹ statki. Jeden z nich zawija do Tarthu. Znajdê ci na nim miejsce.
17 - Dziêkujê, panie, ale nie.
18 Wyraz twarzy lorda Tarlyego sugerowa³, ¿e najchêtniej zatkn¹³by on g³owê Brienne na palu nad bram¹ Stawu Dziewic, razem z g³owami Timeona, Pyga i Shagwella.
19 - Zamierzasz kontynuowaæ to szaleñstwo?
20 - Zamierzam odnaleŸæ lady Sansê.
21 - Jeœli ³aska, wasza lordowska moœæ - wtr¹ci³ ser Hyle. - Widzia³em, jak walczy³a z Komediantami. Jest silniejsza ni¿ wiêkszoœæ mê¿czyzn i szybka...
22 - To miecz jest szybki - warkn¹³ Tarly. - Taka jest natura valyriañskiej stali. Silniejsza ni¿ wiêkszoœæ mê¿czyzn? To prawda. Jest wybrykiem natury, temu bynajmniej nie przeczê.
23 Tacy jak on nigdy mnie nie polubi¹, cokolwiek bym uczyni³a - pomyœla³a.
24 - Panie, niewykluczone, ¿e Sandor Clegane wie coœ o tej dziewczynie. Gdyby uda³o mi siê go znaleŸæ...
25 - Clegane zosta³ wyjêty spod prawa. Wygl¹da na to, ¿e przysta³ do Berica Dondarriona. Albo i nie. Kr¹¿¹ ró¿ne opowieœci. Poka¿ mi, gdzie siê ukrywaj¹, a z radoœci¹ otworzê im brzuchy, wyprujê trzewia i spalê ich. Powiesiliœmy ju¿ dziesi¹tki banitów, ale przywódcy nadal nam siê wymykaj¹. Clegane, Dondarrion, czerwony kap³an i teraz ta kobieta Kamienne Serce... Jak zamierzasz ich znaleŸæ, skoro ja nie potrafiê tego dokonaæ?
26 - Panie, mogê... - Na to pytanie nie mia³a dobrej odpowiedzi. - Mogê tylko spróbowaæ.
27 - No to próbuj. Masz ten list, wiêc nie potrzebujesz mojego pozwolenia, ale i tak ci go udzielê. Jeœli ci siê poszczêœci, otrzymasz w nagrodê za fatygê tylko odparzenia od siod³a. W przeciwnym razie mo¿e Clegane pozwoli ci ¿yæ, gdy on i jego banda skoñcz¹ ju¿ ciê gwa³ciæ. Bêdziesz mog³a poczo³gaæ siê z powrotem do Tarthu z bêkartem jakiegoœ psa w brzuchu.
28 Brienne zignorowa³a te s³owa.
29 - Panie, czy móg³byœ mi powiedzieæ, ilu ludzi ma Ogar?
30 - Szeœciu, szeœædziesiêciu albo szeœciuset. Zale¿y, kogo spytasz.
31 Randyll Tarly mia³ ju¿ wyraŸnie dosyæ tej rozmowy. Zacz¹³ siê odwracaæ.
32 - Czy mój giermek i ja moglibyœmy prosiæ o goœcinê pod twoim...
33 - Proœcie, ile chcecie. Nie wpuszczê ciê pod swój dach.
34 Ser Hyle Hunt podszed³ bli¿ej.
35 - Wasza lordowska moœæ, jeœli ³aska, mam wra¿enie, ¿e to nadal jest dach lorda Mootona.
36 Tarly obrzuci³ rycerza jadowitym spojrzeniem.
37 - Mooton ma odwagê robaka. Nie ¿yczê sobie, byœ o nim wspomina³ w mojej obecnoœci. A jeœli chodzi o ciebie, pani, powiadaj¹, ¿e twój ojciec jest dobrym cz³owiekiem. Jeœli to prawda, wspó³czujê mu. Niektórzy mê¿czyŸni s¹ pob³ogos³awieni synami, inni córkami. Nikt nie zas³uguje na to, by przeklêto go takim dzieckiem jak ty. Mo¿e prze¿yjesz, a mo¿e zginiesz, lady Brienne, ale nie wracaj do Stawu Dziewic, dopóki ja tu w³adam.
38 S³owa to tylko wiatr - powiedzia³a sobie Brienne. Nie mog¹ mnie zraniæ. Niech po prostu po mnie sp³yn¹.
39 - Wedle rozkazu, wasza lordowska moœæ - zaczê³a odpowiadaæ, ale Tarly zd¹¿y³ siê ju¿ oddaliæ. Zesz³a z dziedziñca jak we œnie, nie wiedz¹c, dok¹d idzie.
40 Ser Hyle pod¹¿y³ za ni¹.
41 - W mieœcie s¹ gospody.
42 Potrz¹snê³a g³ow¹. Nie mia³a ochoty rozmawiaæ z Hyleem Huntem.
43 - Pamiêtasz gospodê „Pod Œmierdz¹c¹ Gêsi¹”?
44 P³aszcz Brienne nadal zachowa³ jej odór.
45 - Dlaczego pytasz?
46 - Spotkajmy siê tam jutro w po³udnie. Mój kuzyn Alyn by³ jednym z ludzi, których wys³ano na poszukiwania Ogara. Pogadam z nim.
47 - Dlaczego mia³byœ to robiæ?
48 - A czemu by nie? Jeœli uda ci siê tam, gdzie Alyn przegra³, bêdê móg³ z niego drwiæ przez d³ugie lata.
49 Ser Hyle mia³ racjê, w Stawie Dziewic rzeczywiœcie by³y jeszcze gospody. Niektóre jednak sp³onê³y, gdy miasto spl¹drowano, raz, a potem drugi, a w pozosta³ych by³o pe³no ludzi z zastêpu lorda Tarlyego. Brienne i Podrick odwiedzili po po³udniu wszystkie, ale nigdzie nie znaleŸli noclegu.
50 - Ser? Pani? - odezwa³ siê Podrick, gdy s³oñce ju¿ zachodzi³o. - S¹ jeszcze statki. Na statkach s¹ ³ó¿ka. To znaczy hamaki. Albo koje.
51 Portu nadal pilnowali ludzie lorda Randylla. By³o tu od nich gêsto jak od much na g³owach trzech Krwawych Komediantów. Ich sier¿ant zna³ jednak Brienne z widzenia i przepuœci³ j¹. Miejscowi rybacy cumowali ju¿ ³odzie przed noc¹, j¹ jednak interesowa³y wiêksze jednostki, p³ywaj¹ce po burzliwych wodach w¹skiego morza. W porcie sta³o ich szeœæ, choæ jeden z nich, galeasa zwana „Córk¹ Tytana”, odcumowywa³ ju¿, by wyp³yn¹æ na morze z wieczornym odp³ywem. Oboje z Podrickiem ruszyli odwiedziæ pozosta³e. Kapitan „Dziewczyny z Gulltown” wzi¹³ Brienne za kurwê i oznajmi³ jej, ¿e jego statek to nie zamtuz, a harpunnik z ibbeñskiego statku wielorybniczego zaproponowa³, ¿e kupi od niej ch³opca. Na innych statkach mieli jednak wiêcej szczêœcia. Na „Morskim Obie¿yœwiacie” Brienne kupi³a Podrickowi pomarañczê. Koga przyp³ynê³a ze Starego Miasta, zawijaj¹c po drodze do Tyrosh, Pentos i Duskendale.
52 - Teraz p³yniemy do Gulltown - oznajmi³ kapitan. - Potem ominiemy Paluchy i pop³yniemy do Sisterton i Bia³ego Portu, jeœli sztormy pozwol¹. „Obie¿yœwiat” to czysty statek, jest tu ma³o szczurów. Bêdziemy te¿ mieli na pok³adzie œwie¿e jaja i mas³o. Szukasz transportu na pó³noc, pani?
53 - Nie.
54 Jeszcze nie. Kusi³o j¹ to, ale...
55 Gdy szli ku nastêpnemu nabrze¿u, Podrick zaszura³ nagle nogami.
56 - Ser? Pani? - odezwa³ siê. - A co, jeœli pani wróci³a do domu? To znaczy ta druga pani. Ser. Lady Sansa.
57 - Spalili jej dom.
58 - Wszystko jedno. Tam s¹ jej bogowie. A bogowie nie mog¹ umrzeæ.
59 Bogowie nie mog¹ umrzeæ, ale dziewczynki tak.
60 - Timeon by³ morderc¹ i okrutnikiem, nie s¹dzê jednak, by k³ama³ w sprawie Ogara. Nie mo¿emy pop³yn¹æ na pó³noc, dopóki siê nie upewnimy. Bêd¹ jeszcze inne statki.
61 Na wschodnim koñcu portu uda³o im siê wreszcie znaleŸæ schronienie na noc na pok³adzie uszkodzonej przez sztorm handlowej galery o nazwie „Dama z Myr”. Statek przechyla³ siê paskudnie, jako ¿e straci³ podczas sztormu maszt i po³owê za³ogi, ale kapitan potrzebowa³ pieniêdzy na remont, z radoœci¹ wiêc przyj¹³ kilka groszy od Brienne i pozwoli³ jej oraz Podrickowi przespaæ siê w pustej kajucie.
62 Noc minê³a im niespokojnie. Brienne budzi³a siê trzy razy. Raz, gdy zaczê³o padaæ, a raz, gdy us³ysza³a jakieœ skrzypniêcie i pomyœla³a, ¿e Zrêczny Dick skrada siê do niej, by j¹ zabiæ. Za drugim razem obudzi³a siê z no¿em w rêku, ale okaza³o siê, ¿e niepotrzebnie. W ciasnej kajucie by³o ciemno i minê³a chwila, nim Brienne sobie przypomnia³a, ¿e Zrêczny Dick nie ¿yje. Gdy w koñcu uda³o siê jej znowu zasn¹æ, œnili siê jej ludzie, których zabi³a. Tañczyli wokó³ niej, drwili z niej i próbowali jej dotkn¹æ, podczas gdy ona uderza³a w nich mieczem. Pociê³a wszystkich na plasterki, ale nadal nie przestawali wokó³ niej kr¹¿yæ... Shagwell, Timeon i Pyg, ale równie¿ Randyll Tarly, Vargo Hoat i Rudy Ronnet Connington. Ronnet trzyma³ w palcach ró¿ê. Gdy spróbowa³ podaæ j¹ Brienne, uciê³a mu rêkê.
63 Obudzi³a siê zlana potem. Resztê nocy spêdzi³a zwiniêta pod kocem, s³uchaj¹c szumu deszczu uderzaj¹cego o pok³ad nad jej g³ow¹. To by³a szalona noc. Od czasu do czasu s³ysza³a w oddali huk gromu i myœla³a o statku z Braavos, który odp³yn¹³ z wieczornym odp³ywem.
64 Rano uda³a siê „Pod Œmierdz¹c¹ G꜔, obudzi³a niechlujn¹ ober¿ystkê i zap³aci³a jej za kilka t³ustych kie³bas, podsma¿any chleb, pó³ kubka wina, dzban przegotowanej wody i dwa czyste kubki. Stawiaj¹c wodê na ogniu, w³aœcicielka przyjrza³a siê uwa¿nie Brienne.
65 - Pamiêtam ciê. Jesteœ t¹ wielk¹ kobiet¹, która wyruszy³a w drogê ze Zrêcznym Dickiem. Oszuka³ ciê?
66 - Nie.
67 - Zgwa³ci³?
68 - Nie.
69 - Ukrad³ ci konia?
70 - Nie. Zabili go banici.
71 - Banici? - Kobieta wygl¹da³a raczej na zaciekawion¹ ni¿ na wstrz¹œniêt¹. - Zawsze myœla³am, ¿e go powiesz¹ albo wyœl¹ na Mur.
72 Zjedli podsma¿any chleb i po³owê kie³bas. Podrick Payne popi³ je wod¹ z dodatkiem wina, podczas gdy Brienne œciska³a w d³oniach kubek wina rozcieñczonego wod¹, zastanawiaj¹c siê, dlaczego tu przysz³a. Hyle Hunt nie by³ prawdziwym rycerzem. Jego szczera twarz okaza³a siê jedynie komedianck¹ mask¹. Nie potrzebuj¹ jego pomocy, nie potrzebujê jego opieki i jego te¿ nie potrzebujê - powtarza³a sobie. Pewnie w ogóle nie przyjdzie. To by³ tylko kolejny ¿art.
73 Mia³a ju¿ zamiar wyjœæ, gdy ser Hyle jednak siê zjawi³.
74 - Pani. Podrick - rzuci³ na powitanie. Zerkn¹³ na kubki, talerze i stygn¹ce w t³uszczu niedojedzone kie³basy. - Bogowie, mam nadziejê, ¿e nie jedliœcie tego, co tu daj¹.
75 - Nie twój interes, co jedliœmy - odpar³a Brienne. - Znalaz³eœ swojego kuzyna? Co ci powiedzia³?
76 - Sandora Cleganea ostatnio widziano w Solankach, w dzieñ ataku. Odjecha³ na zachód, kieruj¹c siê wzd³u¿ Tridentu.
77 Zmarszczy³a brwi.
78 - Trident to d³uga rzeka.
79 - To prawda, ale nie s¹dzê, ¿eby nasz pies oddali³ siê zbytnio od jej ujœcia. Wygl¹da na to, ¿e Westeros straci³o dla niego urok. W Solankach szuka³ statku. - Ser Hyle wyj¹³ z cholewy zwój owczej skóry, odsun¹³ kie³basy na bok i rozwin¹³ go. Okaza³o siê, ¿e to mapa. - Ogar zabi³ trzech ludzi swego brata w starej gospodzie na skrzy¿owaniu dróg, tutaj. Dowodzi³ atakiem na Solanki, tutaj. - Postuka³ palcem w mapê. - Móg³ siê znaleŸæ w pu³apce. W BliŸniakach siedz¹ Freyowie, na po³udnie od Tridentu wznosz¹ siê zamki Darry i Harrenhal, na zachodzie ma walcz¹cych ze sob¹ Blackwoodów i Brackenów, a tutaj, w Stawie Dziewic, czai siê lord Randyll. Drogê do Doliny zamkn¹³ œnieg, nawet gdyby zdo³a³ siê przedostaæ przez górskie klany. Dok¹d ma siê udaæ?
80 - Jeœli przy³¹czy³ siê do Dondarriona...
81 - Nie przy³¹czy³ siê. Alyn jest tego pewien. Ludzie Dondarriona równie¿ go szukaj¹. Og³osili, ¿e powiesz¹ go za to, co uczyni³ w Solankach. Nie mieli z tym nic wspólnego. To tylko lord Randyll rozpuszcza takie wieœci, w nadziei ¿e prostaczkowie zwróc¹ siê przeciwko Bericowi i jego bractwu. Nie z³apie lorda b³yskawicy, dopóki bêd¹ go os³aniaæ. Jest te¿ druga banda, któr¹ dowodzi ta kobieta, Kamienne Serce... wed³ug jednej z wersji jest kochank¹ lorda Berica. Ponoæ powiesili j¹ Freyowie, ale Dondarrion poca³owa³ j¹ i przywróci³ do ¿ycia. Dlatego teraz nie mo¿e umrzeæ, tak samo jak on.
82 Brienne przyjrza³a siê mapie.
83 - Jeœli Cleganea ostatnio widziano w Solankach, tam nale¿a³oby poszukaæ jego œladu.
84 - Alyn mówi³, ¿e w Solankach nie ma ju¿ nikogo poza starym rycerzem ukrywaj¹cym siê w zamku.
85 - Mo¿e i tak, ale najlepiej bêdzie zacz¹æ w³aœnie tam.
86 - Jest taki cz³owiek - doda³ ser Hyle. - Septon. Przyby³ do miasta dzieñ przed tob¹. Nazywa siê Meribald. Urodzi³ siê w dorzeczu i tu spêdzi³ ca³e ¿ycie. Jutro wyrusza w dalsz¹ drogê. Podczas swego objazdu zawsze odwiedza Solanki. Powinniœmy do³¹czyæ do niego.
87 Brienne unios³a nagle wzrok.
88 - My?
89 - Pojadê z tob¹.
90 - Nie ma mowy.
91 - No có¿, w takim razie pojadê z septonem Meribaldem do Solanek. Ty i Podrick mo¿ecie sobie jechaæ, dok¹d tylko zechcecie.
92 - Czy lord Randyll znowu ci nakaza³ mnie œledziæ?
93 - Rozkaza³ mi trzymaæ siê od ciebie z daleka. Jest zdania, ¿e porz¹dny gwa³t dobrze by ci zrobi³.
94 - Dlaczego wiêc chcesz ze mn¹ jechaæ?